sobota, 2 kwietnia 2011

Dotarła!

Drewienkowa dostawa! Hip, hip, hura!  Świeżutkie, pachnące..


No i już dwie sztuki przepoczwarzyłam :)

Poniższe niebieskie pudełeczko to herbanica dla mojej szwagierki. Lubi herbatki, spędza dużo czasu na uczelni próbując uzyskać tytuł doktora, mam nadzieję, że się Jej przyda i spodoba. Za kilka dni będzie miała miejsce szczególna okazja ku sprezentowaniu pudełeczka, kolejna rocznica pojawienia się Jej na świecie:)




Poniższy chustecznik z kolei, przeznaczyłam dla swoich rodziców. Obecnie stoi u Nich ten, który wyszedł jako pierwszy spod mych łapek. Już dawno powinnam była go im wymienić:) Jak teraz no niego patrzę to myślę tylko o tym jaka to masakra:)




Tym razem mój dekupażyk obył się bez zonków. Tym razem jestem naprawdę zadowolona z pudełek. Nie spieszyłam się, malowałam i kleiłam powolutku, wyszło równiutko i estetycznie. Dużą w tym zasługą jest jakość drewienek, naprawdę polecam drewlandię, pudełeczka są idealne, niewybrakowane, gładziutkie, równiutkie, kanty są ostre i równe. Przesyłka niedroga i błyskawiczna. Koszt przesyłki zwraca mi się przy zakupie już dwóch pudełeczek, gdyby ceny porównać do tych po jakich sprzedawane są drewienka u nas w sklepie (jakoś bez porównania..). Polecam.
Ale wiecie co, wiecie czego w dekupażowaniu nie lubię chyba najbardziej? Bejcowania, kurka, jakie to żmudne jest.. Do niedawna nie lubiłam odcinania resztek serwetek, ale odkryłam na jednym z blogów, u Eli , że nie trzeba gimnastykować się z nożykiem, że można skorzystać z papieru ściernego po prostu :) O rany, świat stał się piękniejszy! Błyskawicznie i równiutko! Czy może jest jakiś patent na bejcowanie? :)

A teraz smakowita niespodzianka:
Podzielę się z Wami moim ostatnim odkryciem. Jakiś tydzień temu zostałam poczęstowana przepyszną herbatką. Nie mogłam wyjść z podziwu dla aromatu i smaku, trochę się rozczarowałam gdy poznałam przepis, ale i tak herbatka jest przepyszna i od tego czasu wypiłam już kilkanaście takich:)
Zatem: wrzućcie do kubka pokrojony na ćwierci plaster cytryny i pokrojony na ćwierci plaster mandarynki. Dorzućcie trzy goździki i polejcie to dwiema stołowymi łyżkami malinowego syropu (taki do rozcieńczania z wodą). Idealnie by było wrzucić jeszcze listek mięty, ale ja mam deficyt w budżecie i takich frykasów  u mnie nie ma, zatem to co podałam zalać należy wrzątkiem. Odczekajcie kilka minutek i pić, pić i się delektować.


Dziś miało być ładnie i ciepło i zaplanowałam na ten dzień wysiać nasionka kwiatów. Nie było słonka, ale kwiatki zaparłam się i wysiałam. Paczkę nasion zakupiłam w styczniu i dopiero dziś kopnełam się w cztery litery.. Wysiałam aksamitki, duże, gęste, żółte głowy mają być. Aksamitki wschodzą ok dwóch miesięcy z tego co pamiętam, powinny w lipcu więc zakwitnąć mimo późnego wysiania. Oto efekt mojej pracy.


I książki. Ciąg dalszy zgłębiania nastoletniej biblioteki znajomej mi dziewczynki:) Przeczytałam kolejną książkę o wampirach:) Och, naprawdę wolałabym czytać coś innego, ale nie mam alternatywy to raz,  mam ostatnio straszną ochotę na beletrystykę to dwa, a z trzeciej strony, przynajmniej wiem co teraz młodzież czyta i stwierdzam, że właściwie to swemu dziecku pozwoliłabym na takie książki. W gruncie rzeczy mimo tematyki, po prostu w sposób dostosowany do wieku i zainteresowań, niosą sporo wartości.

  
Ach i jeszcze jedno, postanowiłam spisywać moje rady i porady, tj. to o czym trzeba pamiętać i jakie mam sztuczki w moim dekupażowaniu.
Dziś pierwsza rzecz o jakiej muszę pamiętać, to to by najpierw bejcować, a potem nakładać farbę podkładową. Dlaczego? Bo farba ewentualne zacieki bejcy pokryje, a na odwrót już nie. Jeśli zrobi się zaciek z farby, to bejca nie wejdzie ani pod ani na. Trzeba wtedy ścierać farbę papierem, a wtedy następuje kolejne niebezpieczeństwem poszarpania brzegów. Lepiej pamiętać by najpierw bejcować potem malować.

Jest późno, nie mam już siły na redagowanie tekstu, wybaczcie błędy stylistyczne, co gorsza ewentualne ortografy. Mam nadzieję, że przynajmniej do zrozumienia jest to co skleciłam:)

7 komentarzy:

  1. Zawsze nie mogłam wyjść z podziwu, kiedy widziałam dzieła decoupage'u, ponieważ podziwiałam talent malarski autorów. A okazuje się, że to sprawka serwetek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) tak jak większość ludków, którzy po raz pierwszy stykają się z wydekupażowanym tworem:) Dlatego lubię dekupaż, bo nie trzeba mieć artystycznych umiejętności, tę część pracy wykonuje producent serwetek:). To znaczy, nie chcę obrazić tu prawdziwych dekupażowych artystek, które pięknie łączą ze sobą fragmenty różnych serwetek, dodają tła, piękne szablony i różne faktury. Tak, można się tu artystycznie zrealizować, ale jeśli ktoś nie ma takich umiejętności, tak jak ja, to mimo to, może się dekupażem zająć i spędzać miło czas

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne pudełka:) A ja bejcowanie bardzo lubię - taka szybka robota, choć często brudząca. I rzeczywiście trzeba pamiętać o kolejności: najpierw bejcowanie, potem malowanie (chyba że się bardzo uważa). Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Pozdrawiam. Hania

    OdpowiedzUsuń
  4. Herbaciarka wygląda bardzo elegancko,a najbardziej nie cierpię lakierowania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie ci wychodzą te pudełka - ja nigdy tak nie będę potrafić :( Tak jak rudbekia, nie cierrrrpię lakietowania. Bejcowanie jest ok, bo cały czas mam przed oczyma duszy, że będzie na tym coś pięknego, a lakierowanie to już jak wszystko co piękne skończone.
    I NIE UMIEM tego cholernego lakieru nakładać :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany jak mi się podoba to pudełko do herbaty! Muszę sobie też takie zrobić :) Na razie nie umiem ale się nauczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. rany, ale Ty zdolna jesteś!!!!
    zwabił mnie tu Twój forumowy wpis nt. herbaty:-)
    ja robię podobnie - w dzbanku zaparzam czarną herbate, dodaje ze 3 plastry pomarańczy i goździki. Pychotka, jak dla mnie taka zimowa herbatka:-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń